Chodziło szukało przed bramą stawało,
Wracało zawsze samo.
Szło przed siebie w wiosenną słotę,
Chodziło szukało na jarmarki pchało,
Wracało zawsze samo.
Chodziło szukało oknem wyglądało,
Wracało zawsze samo.
Nagle znalazło...
Upadło,
Znieruchomiało,
Zamarło.
O pocałunku, któryś jest w niebie
Razem z duszami bzu i jaśminu!
Krwi i bezsennych łąk gwiezdnych synu!
O pocałunku, któryś jest w niebie
O treści wszystkich myśli i czynów!
O upragniony mej duszy chlebie!
Tęsknoto wichrów! Bajko jaśminów!
O pocałunku, któryś jest w niebie!
Me smutne usta zwiędną w czas krótki
A gdy z nich barwa oddana glebie
W amarantowe przejdzie stokrótki,
Wówczas mi zagrasz twą pieśń skrzypcową
Zamkniesz mnie w obce wieczności słowo.
O pocałunku, któryś jest w niebie!
Maria Pawlikowska Jasnorzewska